Mam słabość do ulicznego jedzenia. Uwielbiam zaglądać co serwują w najróżniejszych podejrzanych budkach, przed którymi często ustawiają się długie kolejki. W Londynie zawsze pozwalam sobie na ulicznego dorsza z grubymi frytkami maczanymi w sosie tatarskim albo kanapkę z pieczoną w tłuszczu kaczką. W Sztokholmie zgodnie z konwencją jem uliczne hot-dogi, zaś kiedy jetem w Berlinie dzień rozpoczynam od papierowej tacki z curry wurstem. Mało kto pamięta, że ten kulinarny wynalazek to połączenie niemieckiego konceptu z brytyjskim zaopatrzeniem. Oto Herta Heuwer w 1949 roku zdobyła od brytyjskich żołnierzy dobry ketchup i sproszkowaną przyprawę curry. Całość połaczyła z pieczoną kiełbaską pociętą na kawałki i serwowaną z skomponowanym własnym sosem, który opatentowała kilka lat później. Heuwer w dobrych czasach sprzedawała 10 000 porcji kiełbasek tygodniowo. Legendarny smak z dzielnicy Charlottenburga szybko dotarł do innych części Niemiec i Europy. Choć istnieje także teoria, że kiełbaski curry serwowano też w Hamburgu, inwencję przypisuje się mieszkance Berlina. Danie czasem współcześnie jest serwowane z siekaną cebulą oraz garścią papryki oraz frytkami lub świeżą bułką.

Berlińskie klimaty od kilku dni zawitały do Katowic. Na tylnej Mariackiej, ulicy, która może stać się kulinarną alternatywą dla głównej Mariackiej duet Dominik Tokarski i Michał Kubieniec otworzył mały lokal. Mieli zaledwie 30 metrów kwadratowych, które dotąd były obskurnym magazynem dla KATO. Postanowili zmienić tę przestrzeń w miejsce do serwowania kiełbasek curry i frytek. Odmalowali ściany na biało, wstawili sprzęty i na tablicy wypisali ultraktókie menu z cenami. Przed lokalem ścieli się duży dywan – prezent od sąsiadki z kamienicy, która kibicowała inicjatywie i akurat utylizowała zbędne sprzęty. Nad wejściem świeci się neon – Panowie inspirowali się dawnym lokalem na ul. Teatralnej o nazwie ?Pokrzep się? – nazwa idealnie pasuje do lokalu z kalorycznymi przekąskami. Pora na konsumpcję: Panowie długo szukali dostawcy odpowiedniej kiełbaski wieprzowej – wreszcie ideał znaleźli w Łaziskach. I trzeba przyznać, że serwowany wurst jest cudownie przyprawiony i potraktowany obficie garścią majeranku – dla mnie ma smak bez zarzutu, nawet lepszy od kilku tych znanych z Berlina. Do klientów wurst trafia pocięty, zalany ketchupem, obsypany curry wraz z frytkami. Frytki sprowadzane z Holandii są odsmażane na miejscu, by były chrupkie i dodawany jest do nich majonez. Za zestaw zapłacimy tu 10zł.
To, za co najbardziej szanuję Tokarskiego i Kubieńca, to brak zadęcia – sprzedają uliczne jedzenie i nie udają, że to lokal klasy luks. Druga sprawa to konsekwencja – ?Pokrzep się? otwarte jest zaledwie tydzień, a już pojawili się życzliwi doradzający wybór nowych sosów, nowe rodzaje kiełbasek itp. Ale właściciele są asertywni – menu pozostaje niezmienne i basta. Jeżeli ktoś ma ochotę na inne smaki – musi poszukać innego adresu. Polecam to miejsce zdecydowanie – ku pokrzepieniu, szczególnie nocną porą!

[tekst opublikowano w Gazecie Wyborczej]

ps.

a komu mało i ruszy kiedyś w stronę Berlina, to MUSI wejść do muzeum dedykowanemu kiełbasce o smaku curry – aż dziw, że Niemców było stać na tyle polotu, by ulicznemu daniu poświęcić całe zbiory, gabloty, multimedia i dokumenty :-) Dodatkowo warto zerknąć tutaj – na stronę fanów, gdzie np. zobaczycie dokumenty potwierdzające „patent” na oryginalny sos.

Czy wiecie, że rok w Niemczech serwuje się 800 000 000 porcji currywurst! To już nie tylko przekąska, ale społeczny fenomen – podkreślają badacze tematu.

 Grudzień 2012 – Michał i Dominik donoszą, że wprowadzają oprócz frytek wersję z bułką z piekarni z Mariackiej!

Październik 2023 – była krótka reaktywacja Dominika na letnie miesiące 2023, ale miejsce już nieaktywne.

Herta Heuwer

Muzeum w Berlnie

Moja tacka na mieście – gdzieś przy stacji metra, nie pamiętam dokładnie