W minionym miesiącu miałam okazję rozmawiać z pewnym Włochem o głównych zbrodniach, jakie Polacy popełniają na makaronie. Rozmawialiśmy długo, w mieście Turynie, które słynie z jednej z najważniejszych imprez gastronomicznych ? prestiżowych targach produktów spożywczych (Salone del Gusto). I przyznam, że w pewnym momencie zabrakło mi już słownictwa ? jak bowiem przetłumaczyć ?serek topiony?? Niestety, mamy go na sumieniu. Wśród polskich przepisów na jeden z najprostszych i najsmaczniejszych sosów do makaronu robimy nieprzyzwoicie wiele błędów. Receptury na spaghetti carbonarę zawierają litry śmietany czy gotowaną szynkę, a w najgorszym wypadku mąkę i serek topiony do zagęszczenia. By nie popełniać nigdy więcej kulinarnych błędów ? a Rzymianie są bardzo czuli na punkcie tego kultowego przepisu ? wystarczy 5 minut i 12 sekund. Tyle trwa opublikowany pod koniec marca filmik na kanale FoodTube firmowanym przez Jamiego Oliviera. Namówił on legendarnego kucharza, Antonio Carluccioniego (znacie go pewnie z książki ?Dwaj łakomi Włosi?), by wyjaśnił jak robi się prawdziwą carbonarę.
Solimy gotującą się wodę i wrzucamy makaron, najlepiej spaghetti (uwaga, nie dodajemy oliwy do wody, bo i po co?). Na patelni z głębokim dnem, na dobrej oliwie podsmażamy guanciale. Właśnie to mięso wieprzowe z części policzkowej (podgardle wieprzowe) Carluccio uważa za najsmaczniejsze, ale jeśli nie ma takiej możliwości, godzi się także na (podsuszany boczek). Po zarumienieniu i wytopieniu tłuszczu większość pracy została już wykonana. Do odstawionej z ognia patelni przekładamy ugotowany makaron i łączymy go z kawałkami mięsa i tłuszczem. Najważniejsze, by wyczuć moment, kiedy makaron nie jest już bardzo gorący, i wtedy łączymy go z wcześniej roztrzepanymi jajkami i startym parmezanem lub owczym pecorino. Delikatnie mieszamy całość (ważne, by jajka nie ścięły się na jajecznicę, a by zachowały kremową konsystencję sosu oblepiającego makaron). I już. Gotowe. Może tylko odrobina świeżo mielonego pieprzu i można zaczynać rzymską ucztę.