Nawet gdybym miała sto pomysłów na dzisiejszy felieton to w trzeci czwartek listopada można mówić tylko o jednym. Dokładnie o północy w historycznej stolicy regionu Beujolais odkorkowano młode wino i wykrzyczano wśród fajerwerków i muzyki ?Le Beaujolais nouveau est arrivé!?. Dla winiarskiego regionu Beujolais, który przylega do Masywu Centralnego i ciągnie w stronę tak sławnych burgundzkich winnic jak Macon, marketingowe szaleństwo wokół młodego wina stało się dobrodziejstwem, które zepchnęło w cień mniej znane, a szlachetniejsze produkowane tam wina. I choć wszyscy wiedzą, że pierwsze butelki młodego wina to zaprzeczenie tego wszystkiego co kochają smakosze, bo jest młode, kwaskowate, ubogie w taniny dające charakterystyczne wytrawne doznania na podniebieniu i nie nadaje się do dłuższego przechowywania.
Pokochał je świat. Co ciekawe, największym odbiorcą jest Japonia, w której w zeszłym roku wypito go wg statystyk prawie 9 mln butelek. Nie tylko restauratorzy prześcigają się w pomysłach na czwartkowe święto ? jedno ze spa urządziło kąpiel w młodym winie ? wodę w basenie zabarwiono na kolor czerwieni i dolano do niej kilka symbolicznych butelek Beaujolais nouveau. Na drugim miejscu w tabeli miłośników młodego wina są Stany Zjednoczone, ale i w Polsce z roku na rok przybywa entuzjastów. Specjaliści od reklamy nie mogą wyjść z podziwu, socjologowie robią badania, a większość sommelierów kpi sobie pod nosem odrzucając ten niedojrzały w ich mniemaniu trunek. Zdania są podzielone, a ja myślę, że każdy sposób by ludzi zebrać przy wspólnym stole z jedzeniem i winem jest dobry. A jeżeli ktoś chce podejść do sprawy bardziej lokalnie i narodowo to może urządzić sobie święto polskiego wina ? w wielu restauracjach możecie właśnie degustować gęsinę, a w tych miejscach polecanych przez Slow Food Polska towarzyszy jej młode wino ?Czerwone Świętomarcińskie? i ?Białe Świętomarcińskie?.