Socjologowie nie często analizują więzi społeczne, które rodzą się z miłości do jedzenia. A powodów jest przecież coraz więcej. Wciąż obecne, nie tylko w ekonomicznym aspekcie, słowo kryzys, do tego fakt, że różnorodne formy wzajemnego pomagania przeżywają renesans (wspólne przejazdy do pracy, wzajemne wynajmowanie domów i mieszkań na wakacje itp.). W Katowicach organizowano już np. wydarzenia pn. społeczna kuchnia wegańska, dziś jednak chciałam wspomnieć o dwóch interesujących konceptach u naszych sąsiadów.
Grupa Londyńczyków znudzonych gotowymi i podobnymi do siebie lunchami z pudełek (ponad 130 dni w roku z tostowymi kanapkami czy sushi na wynos) postanowiła uruchomić portal społecznościowy, w którym ludzie dzielą się domowymi posiłkami. Gotujący określają co mają przygotowane w danym dniu, dodają zdjęcie potrawy, wyceniają porcję i wpisują adres. Z drugiej strony użytkownicy wpisują swoją lokalizację i sprawdzają, co w okolicy jest smacznego do kupienia. W przerwie na lunch wystarczy podejść, zapukać do czyiś drzwi i odebrać np. domowe curry. Prawda że proste i genialne? Zerknijcie w wolnej chwili na eatro.com i przeczytajcie o ich demokratycznej filozofii dzielenia się posiłkami.
Drugi koncept powstał w kraju, który wyjątkowo ceni sobie funkcjonalność i oszczędność. Niemcy także postawili na sąsiedzkie relacje i dzielenie się produktami, które kupili na zapas. Zamiast wyrzucać jedzenie, któremu kończy się np. data ważności, a jesteśmy pewni, że z niego nie skorzystamy, można je oddać innym. Na portalu foodshering.de zostawiasz informację o produktach, które są dla Ciebie zbędne i podajesz adres ? inni swobodnie mogą skorzystać z twojej pomocy. Po raz kolejny ? proste, ludzkie, sąsiedzkie.
Cotygodniowy felieton dla gazety „Nasze Miasto” w autorskim cyklu „Bez konserwantów”.Daniel Kaplansky, Bar Segal, Zifeng Wei (źródło).
pomysłowodawcy portalu Foodshering (źródło).