Po wizycie na dowolnych światowych targach wzornictwa możecie być zdziwieni jak wiele wspólnego mają designerzy z jedzeniem. Temat żywności pojawia się coraz częściej w pracach projektantów i to w najróżniejszych aspektach. Podczas Międzynarodowego Biennale w Saitn-Etienne nie było właściwie sali, gdzie jakoś nie pojawiłby się temat jedzenia. Jeżeli obawiacie się kuchni molekularnej, to po wizycie na biennale można wrócić z prawdziwą depresją, że oto czekają nas w przyszłości czasy, kiedy to jedzenie w ogóle nie będzie przypominało tego, co dziś trzymamy w lodówkach. Oglądałam automaty do wydzielania zbilansowanych porcji „jedzenia” w zależności od indywidualnej diety, projekty nano-pożywienia, inkubatory do „hodowania” własnego mięsa bez udziału zwierząt, czy nano-wino, gdzie użytkownik sam programuje dzięki technologicznym możliwościom smak i kolor alkoholu (zapomnijcie o słońcu, odpowiedniej glebie czy generalnie kiściach winogron).
Była też oczywiście część prac bardziej „ludzkich”, jak chociażby rozwiązania w duchu design for all – specjalne otwieracze do puszek czy słoików nie tylko dla osób starszych i słabszych, ale dla tych, którym z różnych powodów sprawia to trudność – kuchnia może być prawdziwym piekłem, jeśli nie jesteś sprawnym nastolatkiem pełnym energii :-)
Część projektantów i projektantek starała się też rozwiązywać konkretne problemy: świetny był projekt samowystarczalnej restauracji, która nie potrzebuje żadnych dostawców, ponieważ serwuje rzeczy tylko z własnej hodowli, a cały budynek korzysta z energii solarnej i wiatrowej – tak ma wyglądać zdaniem projektantów rynek gastronomiczny w 2050 roku.
Inna ekipa postanowił przeprojektować ciężarówkę do transportu zwierząt hodowlanych, by podróż była dla mnich najbardziej komfortowa i humanitarna. Zoe Laughlin postanowiła badać wpływ różnych materiałów na smak: jej prototypowy zestaw sztućców został wykonany z 6 różnych stopów metalu. Inny projektant postanowił unowocześnić włoski zaparzacz do kawy i wykorzystał powstające ciśnienie do dodania elementu z dyszą spieniającą mleko. Widać nawet najlepsze wynalazki można zawsze jeszcze ulepszyć – pytanie tylko co na to ortodoksyjni Włosi? :-)
W programie tegorocznego Biennale był także akcent polski, ba śląski nawet! Katowickie ASP pokazało kilka projektów, w których studenci pracują z lokalnymi przedsiębiorcami. Jedną z pokazywanych prac był projekt wizerunku gminy Mstów w oparciu o lokalny biznes, jakim jest przetwórstwo jabłek. Projektowi kibicuję także z powodu, że idea narodziła się podczas akcji Design w terenie! realizowanej przez Design Silesia, gdzie pracuję. Jednak to co zobaczyłam w Saint-Etienne to była totalna porażka: prezentacji ASP nie towarzyszyły ŻADNE materiały po francusku czy angielsku – nawet głupia kartka na ksero – pytam więc jak można prezentować coś w ramach międzynarodowego biennale i wywiesić banery i opisy po polsku????