Dobra wołowina + gorący kamień i w zasadzie zdradziłam wam tajemnicę nowego kulinarnego miejsca na mapie Katowic. Jest dobrze ukryte, choć na popularnej ulicy Mariackiej. Niewinne podwórko jednego z klubów zadaszono, wyposażono w grill i rozstawiono stoliki. Jeżeli dotąd gorące kamienie kojarzyły się wam tylko z masażem w gabinecie kosmetycznym – pora rozszerzyć gamę przyjemności. Niewiele restauracji podaje potrawy w ten efektowny sposób, częściej specjalne kamienie trzymamy w domach  i korzystamy z nich np. na potrzeby wypiekania pizzy. Dla Cooler Food  zaprojektowano specjalnie zestawy do podawania steków – gorące kamienie lawowe czekają, by podać na nich polską, wyselekcjonowaną wołowinę. Można wybrać antrykot, z lekkim przerostem i czekać aż powoli wytopi się z niego tłuszcz (40 zł za 350 g) lub szlachetniejszy kawałek polędwicy (60 zł / 250g), w ostateczności 450 gramowy, ogromny T-Bone (75 zł). Skwierczące kawałki mięsa można w dowolnym momencie zdjąć z kamienia w zależności od preferencji wysmażenia, dopiekać je po kawałeczku, maczając w domowej roboty sosach i obsypywać solą.

Wołowina jako temat przewodni pojawia się też w burgerach. I nie byłoby w tym nic wyjątkowego – burgery można jeść w okolicy w kilku już miejscach – jednak w tym przypadku chodzi o wyjątkowe detale. Po pierwsze dla lokalu są wypiekane specjalne bułki, w tym nie tylko pszenna, ale i pełnoziarnista. Burgery są komponowane np. z serem mimolette, o charakterystycznym orzechowym smaku i pięknej mandarynkowej barwie. W zależności od propozycji trafia się także dojrzewający ser kozi, karmelizowana cebula, chrupki bekon lub słone kiszone ogórki albo zapiekany camembert w wersji wegetariańskiej. Do każdego burgera można dobrać domowe sosy (jest np. pesto własnej roboty, aioli, musztarda francuska lub rosyjska do wyboru czy sos serowo-pleśniowy). Największym walorem są jednak frytki, niepozorny dodatek, ale wyjątkowo cenny. Z wybranej odmiany, która jedzie do Katowic aż z Pomorza cięte są grube frytki – nie formowane z masy, tylko przygotowywane z prawdziwych kawałków warzyw (wbrew pozorom to gastronomiczna rzadkość). Smażone polecam koniecznie z dodatkiem himalajskiej soli, oliwy truflowej i z płatkami parmezanu.

By pokazywać, jak różne elementy można komponować w burgerze na początku tygodnia w menu pojawia się nowa propozycja – zerkajcie więc na czarną tablicę z bieżącymi informacjami. Jak wspominałam, dobry smak zleży od maleńkich detali. W karcie wśród przekąsek np. taki rarytas, jak wybór polskich serów zagrodowych. Polskę ogrania rewolucja w tym zakresie i nadrabiamy długoletnią niewiedzę o tym, co nasze, polskie i wyjątkowo smaczne – np. odmiana Frontiera Blue Jersey. Sprawdźcie sami jak sprawdzi się ten wyraźnie pikantny i słony ser z zapachową nutą pieczarek i orzechów. Trafić się może też delikatniejszy pleśniowy, dojrzewający Biały Książę (za wybór serów zagrodowych na jedną osobę zapłacimy 20 zł). Jeżeli skusicie się na kawę, to proponuję tę parzoną alternatywnymi metodami, np. z syfonu, trzeba będzie chwilę poczekać, ale dla walorów smakowych na pewno warto.  A do małej czarnej już tylko kawałek brownie z brandy i suszoną śliwką lub puszysty mus z marakui z migdałami i biała czekoladą (desery 8 zł).

Ignoranci pomyślą bez namysłu bistro z szybkim, banalnym jedzeniem, smakosze będą polecać innym miejsce z pomysłem nie tylko na wyselekcjonowane i dobrej jakości produkty, ale z konceptem na ich serwowanie. Jak dla mnie – otwieram z największym apetytem rozdział kulinarnej epoki kamienia w Katowicach! 

[Tekst został opublikowany w „Gazecie Wyborczej”]

Styczeń 2013 

Wracałam tam już wiele razy, rozwijają się, eksperymentują z kawą, i dodają burgery tygodnia. Jest dobrze!

3 zdjęcia z archiwum Coolera, dzięki uprzejmości właścicieli.