Oklaski! Udało się – przyszliście tłumnie i o to chodziło :-) Na pierwszym Kato Bazarze największą popularnością cieszyła się kawowa galaretka, tarta cytrynowa, muffiny z oliwkami i rozmarynem, miód z płatkami róży czy wiejski chleb. Ucieszyłam się ogromnie, gdy zobaczyłam skrzynkę jarmużu (Warszawa oszalała rok temu na punkcie tego warzywa), ale u nas nie miał wyraźnie wzięcia – szybko dokleiłam więc kartkę, co z owym jarmużem można zrobić i ostatecznie sprzedał się cały!
Pajdy chleba można było smarować tradycyjnym smalcem, ale i pastą z bobu lub czarnej ciecierzycy. Na sobotnie obiad wszyscy kupowali młode ziemniaczki + koperek + ekologiczne jajka. Browni, tarty czy klasyczna szarlotka skończyły się po zaledwie dwóch godzinach. Na stoisku ze świeżo paloną kawą hitem była do degustacji galaretka kawowa ze śmietaną no i sama kawa – szczególnie odmiana „Bytomski kusik”. Kolejka ustawiła się też po wędliny, a dzieciaki piły na kubki sok jabłkowo-porzeczkowy bez żadnego cukru.
Ogromnie wszystkim dziękuję za przybycie – pięknie jest oglądać jak swój szalony pomysł po prostu się dzieje :-), czego by nie było gdyby nie super kooperatywa Ostrygi z KATO Barem na Mariackiej 13.
Za tydzień kolejna odsłona Kato Bazaru (i tam co tydzień w lipcu i sierpniu). Obiecał wpaść m.in. człowiek, który robi genialny, domowy sos BBQ, będzie też większy wybór wędlin i zdecydowanie więcej wypieków, by starczyło dla wszystkich.
Na Bazarze pojawiła się ekipa z lokalnego radia, jest już tekst podsumowujący w „Dzienniku Zachodnim” do przeczytania tutaj. oraz tutaj.
No dobra, kto nie był niech ogląda i żałuje:
ps. piękną relację fotograficzną zrobiła już Marta, z bloga Pass the Food – dzięki! Kolejna relacja u Literatki.