trzy doby w Londynie | Food & Design time

Do Londynu jedzie się po dwie rzeczy: po dobry teatr i po dobre jedzenie. Musicale zaliczyłam dwa („Billy Eliot” i „Upiór w operze”), pozostały czas trzydniowego wyjazdu dotyczył designu i jedzenia. Na trwającym London Design Festival projektanci pokazali, że oprawa do jedzenia może być prawdziwym dziełem sztuki oraz że tylko pozornie wszystko już dla kuchni i jej otoczenia wymyślono.

Kulinarnym celem był Borough Market – jakiś czas temu rozmawiałam z Tomkiem Woźniakiem o Londynie i to on powiedział mi, że bez wizyty tam nie mam co wracać. Posłuchałam, wsiadłam do metra i… BM to prawdziwa mekka dla smakoszy (na 18 000 m2 sprzedaje 130 brytyjskich rolników, piekarzy, sadowników, pszczelarzy, producentów, itd). Sprzedawcy z całego świata sprzedają tu wszelkie rarytasy – jeśli masz zagraniczną książkę kucharską, w której w przepisie nie rozpoznajesz 50% składników – w ciemno możesz tu przyjść, a nie wyjdziesz z pustymi rękami. Jest tu cudownie gwarno, każdy w ręce trzyma jakąś przekąskę a sprzedawcy jak najlepsi showmani wykrzykują peany na cześć swoich produktów.  Wokół gęsto jest od małych lokali, a kultowy status zyskała m.in. kawiarnia Monmouth, w której ustawia się długa kolejka do baristów, zaś aromat kawy unosi się jeszcze dwie przecznice dalej. Kto szuka miejsca z dobrym smakiem musi tu zajrzeć koniecznie.

W przerwach między obowiązkowym chips&fish z tatarskim sosem i groszkową papką, domowymi burgerami oraz ulicznym jedzeniem trafiłam także do Victoria&Albert Museum – na dziale z porcelaną (całę piętro) zaniemówiłam… ilość i różnorodność eksponatów mnie poraziła – tę kolekcję można studiować latami, zaś przegląd tego na czym serwowano dania przez stulecia jest genialną lekcją historii jedzenia, historii sztuki i historii kultury… Muszę tam wrócić!

Zobaczcie co ja widziałam/jadłam :-)

 

 Victoria&Albert Museum

London Design Festival

wszystko co istotne pod ręką – wszystko na ścianie jest przytwierdzone magnetycznie

genialny pomysł małych kajecików, gdzie można robić notatki z degustowania piw, serów czy win – na każdej stronie w zależności od produktu są tabele, grafy i miejsce na opis wrażeń smakowych

 

In the city

jedyna słuszna pocztówka :-)

raj dla czekoladoholików

bez fish & chips nie ma Londynu

bezy z jeżynami w środku | Borough Market

Borough Market

kolejka do Monmouth

oskar za tematyczną ceratkę

 

 

One Reply to “trzy doby w Londynie | Food & Design time”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *