Co łączy ofiary dla bogów z argentyńską Prezydent i słoniną?
Statystyczny Polak zjada jej ponad 40 kg w ciągu roku. Gdyby naród zaprosić na terapię grupową co drugi obywatel lub obywatelka przyznawaliby się do uzależnienia od schabowego w rumianej panierce, żeberek opiekanych w miodowej glazurze, do słabości do szynek, kiełbas i okrasy ze słoninki…
Dziś będę pisać w zasadzie o jednym – o wieprzowinie. Przez jednych zakazanej z powodów religijnych, przez innych wielbionej (według mitów jeden z przysmaków starożytnych bogów oraz mięso składane w ofierze). Kronikarze schabowej historii podają, że prawdopodobnie pierwsze świnie przywędrowały do Europy ze Środkowego Wschodu wraz z rolnikami epoki kamiennej. Jedno jest pewne, miłość do skwierczącego kawałka mięsa opiekanego na ogniu pozostała nam do dziś – w Europie najwięcej wieprzowiny trafia na stół Niemca, Hiszpana i Duńczyka. Kilka lat temu znaczący wzrost spożycia odnotowano np. w Argentynie – do czego przyczyniła się sama pani prezydent – agencje prasowe odnotowywały skrupulatnie jej publiczne wypowiedzi podczas spotkania z argentyńskimi hodowcami świń, kiedy to Cristina Fernandez de Kirchner tłumaczyła, że grillowana wieprzowina działa jak afrodyzjak i zdecydowanie poprawia życie seksualne tego, który ją spożywa.
Zgodnie z zasadą amerykańskiego marketingowca Jacka Trouta „wyróżniaj się lub zgiń”, właściciel kameralnego lokalu na ul. Staromiejskiej 3 w Katowicach postanowił konkurować na rynku smakiem wieprzowiny i mięso do Latającej Świni sprowadza wyłącznie od lokalnego dostawcy z Bujakowa. Zaledwie tydzień temu, siedząc w helsińskiej restauracji, gdzie kucharz gotuje tylko z produktów ekologicznych od lokalnych fińskich dostawców, narzekałam, jedząc jagnięcinę, że u nas mało kto kusi się o taką strategię. A tu, niespodzianka – Latająca Świnia działa zaledwie od miesiąca, a już znaleźli się amatorzy śląskich wieprzowych przysmaków.
Menu mieści się na jednej stronie i jest bardzo konkretne: na przystawkę zamówcie koniecznie talerz mięs pieczonych – plastry własnej roboty rolowanego karczku z ziołami, różowawej, miękkiej polędwiczki czy schabu w klasycznej wersji nadziewanego śliwką. Posmarowane obficie chrzanem lub musztardą przypominają rarytasy rodem ze śniadania wielkanocnego (porcja na osobę kosztuje 15 zł, zestaw dla czterech osób z butelką hiszpańskiego wina – 80 zł). Można też z krakersami i pieczywem smakować wędlin i kiełbas – pytajcie, co akurat mają w danym dniu, może traficie na surową szynkę lub porządnie suszoną jałowcową.
Z dań na ciepło polecam stek z karkówki, gruby na ponad dwa palce, na którym topi się masło czosnkowe, a w nim macza się ćwiartki opiekanych ziemniaków (22 zł). Jadłam też polędwiczkę ze smakowitym sosem na bazie musztardy, miodu i białego wina, do której dodają tartę cebulową, co było nieco zaskakujące i budzące moje zdziwienie – na zimno (18 zł).
Kto spragniony wieprzowinowej uczty dla mięsożerców, może pokusić się o kawałek łopatki duszonej z kminkiem (przyprawa ta szczęśliwie wspomaga trawienie), podawanej z purée ziemniaczanym i warzywami. Degustacja przygotowana na duet to wydatek 25 zł, zestaw dla czterech osób z dwoma litrami piwa lokalnego jasnego Raciborskiego to koszt 60 zł.
W menu, i owszem, są jeszcze jakieś inne dodatki dla wybrednych – sałatki, małe przekąski wystawione w witrynce na ladzie o smakach zależnych od nastroju kucharza (10-15 zł) – czy dla wegetarian, np. zapiekany w piekarniku (nie frytownicy) camembert nadziany czosnkiem z surowymi warzywami i grzanką do maczania po rozpłynięciu na talerzu (18 zł) oraz kanapki na kilka sposobów opisanych na tablicy nad barem.
Jak zapewnia właściciel, z mrożonych rzeczy ma tylko lód, który obficie dodaje np. do owocowego koktajlu (korzystajcie z sezonu truskawkowego) lub drinków, zaś menu obiecał komponować w zależności od pory roku – na golonkę trzeba będzie zatem poczekać naturalnie do późnej jesieni. Smakoszy trunków kusi piwami czeskimi, a wieczorową porą zaprasza do ulicznego ogródka na wina z Chile i Argentyny.
Nie ma nad czym filozofować – nie taka wieprzowina straszna, jak ją dietetycy opisują. Tylko z umiarem i ze smakiem.
[tekst ukazał się w katowickiej „Gazecie Wyborczej”]
Latająca Świnia Katowice, Staromiejska 3 czynne: pon.-czw. godz. 10-22, pt. godz. 10 do ostatniego klienta, niedz. godz. 15-22 Specjalności z wieprzowiny od 12-25 zł za osobę Dania ciepłe od 7-25 zł