Kraj cudownej lemoniady i biesiadowania przy mezé | Cypr Północny 2013

Jeszcze przed chwilą była tu wojna. W zasadzie cięgle jest, bo napięcie między Grekami i Turkami nie znika. Spacer po stolicy Nikozji (podzielonej jak kiedyś Berlin) z przejściem granicznym, patrolami ONZ i drutem kolczastym kojarzy się nie najweselej. Chyba tylko kuchnia bezkonfliktowo się tu przenika – a Cypryjczycy kochają dobrze jeść. Podróżowaliśmy po części północnej, gdzie o dziwo pracuje wielu Hindusów, więc indyjskie knajpy są co krok, ale reszta wielbi lokalne sery, oliwki, dojrzałe pomidory i świeże ryby czy owoce morza. Dużo jagnięciny i przepyszna domowej roboty lemoniada ze względu na ogromną ilość cytrusowych gajów. Najpiękniej było siadać do stołu przy zachodzącym słońcu i zamawiać mezé – czyli zestaw składający się z wielu małych przekąsek i kilku dań – cuda potrafią przygotować ze zwykłej kaszy, fasoli, bakłażanów czy lokalnych marynowanych roślin. A kelner tylko donosi – i nie wiadomo kiedy będzie koniec…

Piękne miejsce na schyłek życia – pewnie dlatego Brytyjczycy co krok kupują parcele i domki usiane między starożytnymi ruinami i zostają tam już na zawsze.

IMG_4031

IMG_3960

IMG_3895

IMG_3898

IMG_3972

IMG_3973

IMG_4021

IMG_3897

IMG_4022

IMG_3894

IMG_4032

IMG_3977

IMG_3978

IMG_3980

IMG_3979

IMG_3904

IMG_3884

IMG_3975

IMG_3976

IMG_3954

IMG_3937

IMG_3901

IMG_3903

IMG_3906

IMG_3882

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *