Ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie pijam kawy. Kocham jej aromat, ale ze smakiem nie mam po drodze. Dlatego na liście marzeń był zawsze Cejlon – raj dla miłośników herbaty. Po prawie miesięcznej podróży brakowało mi miejsca w plecaku na kolejne torebki. Żal było wracać, bo to miejsce, gdzie parzy się ją z najróżniejszymi świeżymi owocami i dodatkami. Herbata jest tu wszędzie (choć rośnie tylko w głębi wyspy, bo tam sprzyja jej klimat) i wyznacza ludziom rytm życia. Herba ta ma tu swoje muzeum i ma swoją giełdę w Kolombo.
Czy po tych tygodniach mam dość ryżu i curry? Nie. Będę tęsknic za gościnnymi ludźmi, za zapachem limonek w drodze na górę Adama, za świeżymi krabami w porcie, za popołudniowymi herbatkami, za sałatką ze świeżej papai, za polami herbacianymi, leniwymi pociągami, okazałymi świątyniami, małpami kradnącymi jedzenie, za hostelami pełnymi ludzi, którzy chcą pogadać, za polowaniem na tuk-tukowe taksówki…
Trasa podróży: Katowice – Kolombo – Anuradhapura – Sigirija – Kandy – Nuwara Eliya – Galle – Hikkaduwa – Kolombo – Katowice. Marzec 2019.