Skrajne opinie o nowym miejscu tylko wzbudzają mój apetyt. A z Bahnhofem napięcie tego, co to właściwie za burgerownia było równe filmom Hitchcocka. Najpierw długo kusili estetycznymi zdjęciami na Facebooku, detalami z wnętrza, nie zdradzając kiedy nastąpi oczekiwane otwarcie. Potem wszyscy na Google Maps lokalizowali Kordeckiego 5, gdzieś na tyłach dworca PKP. Wreszcie w barbórkowe południe wszystko stało się jasne i posypały się pierwsze plotki na mieście: od wieści, że skrajnie hipsterskie, albo że tylko na jednorazową wizytę bo jedzenie średnie, po prawdziwe zachwyty nad ich burgerami. Odczekałam pierwsze tygodnie, które dla nowych miejsc są zawsze trudne, bo albo wszyscy starają się za bardzo i wychodzi średnio, albo nie wszystko jest jeszcze zapięte na ostatni guzik i można się niepotrzebnie zrazić.
Byłam. Wtorek, godzina 18.00. W kwadrans wszystkie stoliki były zajęte. Widać, że miejsce zyskało już stałych bywalców. Sympatyczna obsługa, na stole ląduje krótkie menu (jedyna uwaga: wielkość kroju można zdecydowanie powiększyć, bo ciężko czyta się mikroskopijne opisy), zamawiamy, pada pytanie o wysmażenie (brawo! – zamawiamy dwa skrajne – wysmażony i krwisty by porównać), napoje i po krótkiej chwili jemy.
Co fajne, talerz jest ciepły, burger obfity (dobre 200 g), chrupka bułka z dużą ilością sezamu i niebanalne dodatki. Widać, że poza klasyką z serem i bekonem chce im się szukać niestandardowych połączeń, bo i foie gra się zdarza i topinambur i majonez z estragonem czy na lokalną nutę krupniok. Ja jadłam wołowinę z sadzonym jajkiem z dobrze rozpływającym się żółtkiem, z pastą grzybową z aromatem trufli, rukolą i chrustem z pora. Do każdego burgera dobrany jest sos i można jeść je z grubymi kawałkami frytek. Za dwa burgery w zestawie z frytkami i sałatką oraz napojami zapłaciłam 61 zł.
Jakie jest zatem nowe miejsce na B.? Hipsterskie? Owszem, ale w granicach owej modnej przyzwoitości. Z dbałością o całą markę (a to cenię bardzo), z dobrym logo, z estetycznym neonem, z dbałością o detale, jak puszki ze sztućcami, z rzetelnym opisem na ścianach (w menu jest też opcja dla wegetarian – burger z pęczakiem i warzywami), z fotelikiem dla dziecka, z młynkami na przyprawy, z konsekwentną dla miejsca prasą na wieszakach (?Usta? czy ?Smak?), wreszcie z miską dla czworonogów ustawioną dyskretnie w korytarzyku przy wejściu. Czasem natrętny restauracyjny luksus i sztywnych kelnerów warto zamienić na ciasny, ale przyjazny lokal w czerni i bieli.
Jeszcze tam wrócę.
Bahnhof – burger bar Kordeckiego 5 Katowice Burgery od 19 do 23 zł Grudzień 2015 Miejsce po kilku zmianach w menu, krótkim odejściu od burgerów i powrocie zamknęło się jednak. Decyzja właścicieli, którym nie udało się utrzymać biznesu, tak jak przewidywali. Szkoda miejsca i włożonej energii.